STS OLIMPIA SULĘCIN

Historia

herb-sts-krzywe

Sukcesy

  • sezon 2003/2004 - mistrzostwo III ligi awans do II ligi
  • sezon 2004/2005 - mistrzostwo II ligi awans do I ligi (dawnej I liga Seria B)
  • sezon 2013/2014 -  mistrzostwo II ligi grupy I
  • sezon 2016/2017 - mistrzostwo II ligi - awans do I ligi
      • sezon 2019/2020 -  mistrzostwo II ligi grupy I
Pełna nazwa Sulęcińskie Towarzystwo Siatkarskie "Olimpia" Sulęcin
Przydomek Olimpijczycy, Żółto-Niebiescy
Barwy żółto-niebieskie
Data założenia 1992
Hala Hala I Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza w Sulęcinie
Adres ul. Emilii Plater 1, 69-200 Sulęcin
   
   
   
   

10 czerwca w kawiarni „Hotelowa”, z inicjatywy „Naszej Sulęcińskiej” spotkało się kilka pokoleń sulęcińskich siatkarzy: Sławowoj Kozłowski (ur. 1943 r.), Zbigniew Szarkowski (ur. 1935 r.), Roman Pawlina (ur. 1943 r.), Andrzej Staats (ur. 1971 r.), Robert Kołodnicki (ur. 1968 r.), Stanisław Szablewski (ur. 1955 r.), Damian Sławiak (ur. 1986 r.), Marek Staszewski (ur. 1980 r.), Łukasz Chajec (ur. 1981 r.), Marcin Lorens (ur. 1980 r.), Waldemar Kasperowicz (ur. 1957 r.), Grzegorz Kozieł (ur. 1957 r.) i były dyrektor Liceum Ogólnokształcącego w Sulęcinie - Roman Richter (ur. 1940 r.). Współorganizatorem i fundatorem spotkania był nieobecny z powodu ważnych spraw rodzinnych Marian Turczyński (ur. 1935 r.).

50 lat siatkówki, czyli kolejne ogniwa

To był niedzielny rytuał: w każdą niedzielę cały Sulecin, który liczył wówczas jakieś 6-7 tysięcy mieszkańców, najpierw szedł do kościoła na mszę, następnie szybko obiad i na spacer. Szło się pod cmentarz, tam się zawracało, z powrotem do kina i w końcu na Winną Górę na mecz piłki nożnej. Wszyscy się znali, kłaniali się sobie, mężczyźni ciągle uchylali kapelusze. Grała „Gwardia”, prowadzona przez Urząd Bezpieczeństwa, „Stal” z Zakładów Mechanicznych albo „Sparta” z PSS. Kiedyś na jeden mecz sprzedano nawet 3 tys. biletów! Cześć chłopaków, zaczęła grać również w siatkówkę, z wielkim entuzjazmem grano także w tenisa stołowego. Czasem żeby zagrać dwa, trzy razy, chętni czekali w kolejce po kilka godzin do późnej nocy. Siatkówkę jednak trenowano z największym zapałem.
Wszyscy zgodnie podkreślają wielkie zasługi Mariana Turczyńskiego – nie tylko zawodnika, trenera, ale i managera, który załatwiał wszystko, co było potrzebne.

Lata 1954-59

Pierwsza sesja siatkówki powstała w 1954 r. przy klubie sportowym „Stal Sulęcin” w Zakładach Mechanicznych. Kierownikiem drużyny został Stefan Górniak, następnym – Julian Stępniewski, a trenerem Zdzisław Paprzycki.
Na przełomie lat 1958/1959 sulęcińscy siatkarze zdobyli mistrzostwo klasy A i w rozgrywkach finałowych w Zielonej Górze udało się wywalczyć pierwsze miejsce, co dało awans do III ligi. Trenerem został wtedy Franciszek Sinkowski. W ówczesnej drużynie grali: Bronisław Malik, Edward Skuriat, Jerzy Jadczuk, Tadeusz Haremza, Zdzisław Paprzycki, Wasyl Niedźwiedź, Franciszek Sinkowski, Tadeusz Florczak, Krzysztof Goździak, Wojciech Kowalewski, Jerzy Rurasz, Sławowoj Kozłowski, Zbigniew Szarkowski, Henry Buryn, Zenon Szczytyński, Roman Pawlina, Longin Palczewski, Adam Iwasieczko i Marian Turczyński.
Jechali kiedyś do Żagania „maszyną” zorganizowaną przez Mariana Turczyńskiego, w środku był piecyk, tzw. „koza”. Na drugi dzień trzeba było jechać do Żar, a „Maszyna” odmówiła posłuszeństwa. Dobrze, że był Wasia Niedźwiedź – Rosjanin, który miał krzepę – tak pokręcił korbą, że maszyna zapaliła i mogli dalej jechać.
Wasia Niedźwiedź był Rosjaninem, starszym sierżantem w radzieckiej jednostce w Wędrzynie. W latach 80-tych Henryk Buryn spotkał go na Placu Czerwonym w Moskwie. Obaj byli tym spotkaniem bardzo wzruszeni... Żeby Wasia mógł grać, musiał mieć tak jak wszyscy kartę zawodnika, do której było potrzebne zdjęcie. Zwierzchnik Wasi wyraził zgodę na jego grę zespole, ale nie pozwolił mu zrobić zdjęcia. Wtedy koledzy sami mu je zrobili.
Zawodnicy to byli uczniowie ogólniaka, urzędnik, nauczyciel, mistrz tkactwa i wielu innych. Łączyła ich chęć grania i przyjaźń. Jak dzisiaj mówią: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!”. Nie liczyło się czy trzeba dopłacićl, a zdarzało się i tak, że kasjer wchodził po czwartym secie i sami musieli płacić sędziemu, kiedy mecz się przeciągał do piątego seta.
Marian Turczyński słynął z tego, że z boiska schodził zawsze czyściutki, nawet nie spocony. I kiedy raz albo dwa w sezonie zdarzyło mu się upaść na boisku dostawał oklaski i od swoich, i od przeciwników. To były takie czasy, że wszyscy siatkarze w województwie dobrze się znali.
Było ciężko ze sprzętem - pierwsi zawodnicy w ciągu dziesięciu lat dostali po dwie koszulki, jeden dres i spodenki, a buty musieli kupować sami. A jak się tenisówki „rozlazły” w czasie meczu, bo i tak bywało, to trzeba było grać na bosaka. A zimno było strasznie!
Nie było specjalnie gdzie trenować - grano głownie w Sali Widowiskowej ma Winnej Górze (wówczas nie miała ona jeszcze amfiteatralnego podwyższenia).
Trzeba wspomnieć o pomocy okazywanej przez przewodniczącego Pow. Kom. Kult. Fiz. Jana Łysakowskiego i jego pracownika Czesława Gurynia, którzy pomagali sfinansować obóz sportowy w Lubniewicach.
W 1959 r. wyremontowano salę gimnastyczną przy szkole Podstawowej nr 1 w Sulęcinie - tam na każdym meczu był komplet – 150 osób, bo tyle się mieściło. Kibice tak hałasowali, że robiło to duże wrażenie na zespołach, które tu przyjeżdżały, robiło to równie wielkie wrażenie na sulęcińskich dzieciakach, wśród których z wypiekami na twarzy siedział kilkuletni Stasiu Szablewski. Trzeba pamiętać, że nie było jeszcze w Sulęcinie telewizji, jedynie audycje radiowe pobudzały wyobraźnię, jak muszą grać gdzieś tam na świecie. I dzieciaki zaczęły marzyć o wielkiej siatkówce.

Lata 1960 – 67

Zespól z Sulęcina brał udział w rozgrywkach trzecioligowych. Na dwanaście drużyn zawsze był w czołówce. W 1963 r. odbyły się w Świebodzinie eliminacje spartakiady wojewódzkiej. Drużyna piłki siatkowej KS „Stal” Sulęcin wygrała z drugoligowa „Admirą” Gorzów, tym samym wyeliminowała najlepsza wojewódzką drużynę z najprężniejszego ośrodka siatkarskiego. Sulęcinianie zdobyli II miejsce za „Gwardia” Zielona Góra, a przed „Pogonią” Świebodzin i „Czarnymi” Żagań.

Mecz to była ważna sprawa, nie można było sobie pozwolić na opuszczenie treningu. Kiedyś Longin Polczewski – znany w zespole żartowniś – mówi: „Chłopaki poczekajcie godzinę, idę na ślub”. Myśleli, że jak zwykle żartuje, a on rzeczywiście wrócił za godzinę z obrączka na palcu.
Gożdziak i Florczak przyjeżdżali na mecze motorem, nawet kiedy z powodu śniegu i mrozu nie kursowały autobusy.

Lata 1968 – 70

Drużyna piłki siatkowej została przemianowana na MKS „Sulęcinianka” i spadła do A klasy. Część zawodników odeszła, brak było młodej kadry.

Lata 70.

Pierwszym trenerem, który zaczął fachowo trenować grupę dzieciaków z rocznika 1953 i młodszych, był Franek Sinkowski. Mieszkał w pokoju na strychu dzisiejszej Szkoły Podstawowej nr w Sulęcinie. Wśród dzieciaków, które zaczęły chwytać siatkarskiego bakcyla, był m. in. Stanisław Szablewski i Zbyszek Dauksza.
Pierwszym sukcesem młodej drużyny było zdobycie mistrzostwa województwa w 1968 r. Po wakacjach w 1969 r. cała drużyna przeszła do liceum, tam zaczął z nimi pracować Leszek Walus. To był jeden z pierwszych magistrów wychowania fizycznego w powiecie sulęcińskim. Ukończył wrocławski AWF i jego specjalnością były ciężary. Przekwalifikował się, chcąc kontynuować działalność Sinkowskiego, który w tym samym roku przeniósł się do Zielonej Góry i tam zaczął grać w drugoligowym zespole „Gwardii”.
Leszek Walus pracował również w kuratorium jako metodyk i stworzył warunki do rozgrywek międzyszkolnych.
Nastąpiły trzy dobre lata dla sulęcińskiej siatkówki - szkolna drużyna z LO wygrała klubowe mistrzostwa województwa, potem ćwierćfinały mistrzostw Polski w Koszalinie, półfinały w Szczecinie i na finale mistrzostw Polski w Tomaszowie zajęła ósme miejsce wśród międzyszkolnych klubów sportowych. Nic dziwnego ze LO w Sulęcinie uznano za najlepsza szkołę piłki siatkowej w Polsce, która wystawiła drużynę zdolną do rywalizacji z potężnymi klubami sportowymi.
W tym czasie Leon Malczewski – nauczyciel wychowania fizycznego w Zespole Szkół Zawodowych zaczął pracować z chłopcami z rocznika 1957. W składzie drużyny znaleźli się zarówno uczniowie z ogólniaka, jak i zawodówki: Zbigniew Dauksza, Andrzej Sendecki, Longin Kiełbowicz, Grzegorz Kozieł, Waldemar Kasperowicz, Zbigniew Gudacz, Zbigniew Tyburczy, Marek Piechowiak, Marek Plich, Robert Bartek, Gerard Terpiłowski, Edward Borysewicz.
Potem Marian Turczyński zorganizował drużynę przy WZGS i pojechali na mecz eliminacyjny do Zielonej Góry, grali tam o wejście do III ligi. Wygrali wtedy 3:0 zespołem AZS-u i przez rok grali w trzeciej lidze. W 1975 r. S. Szablewski – wówczas student AWF na urlopie dziekańskim został trenerem drużyny.
W zespole trenowali również: Dauksza, Kozłowski, E. Zwierzchowski. Wszyscy wspominają zwłaszcza tragicznie zmarłego Zbyszka Tyburczy – wspaniałego kolegę, zawodnika o wielkim harcie ducha, który grał z ogromnym zaangażowaniem, a po meczu potrafił zapytać „A z kim właściwie dzisiaj graliśmy?”.
Na 42 mecze wygrali wszystkie i weszli do III ligi. Klub był wtedy świetnie zorganizowany, zyskał znakomitego sponsora w postaci WZGS Oddział Sulęcin, którego prezesem był pan Albert Kulik, a wiceprezesem pan Henryk Szczęsny. Trenowano w nowo wybudowanej sali Szkoły Podstawowej nr 2, do dyspozycji był autobus. No i każdy zawodnik po meczu dostawał 20 zł.

Lata 80. i 90.

Do swojej tragicznej śmierci w 1987 r. Leszek Walus szkolił drużynę dziewcząt, która brała udział w rozgrywkach miedzywojewódzkich. Potem przyszedł czas rocznika 1966 – 68 grali: Robert Kołodnicki, Krzysztof Staats i Andrzej Staats, Marek Staniszewski, Czesław Stoszczyk, Krzysztof Malec, Jurek Zakszewski.

W 1992 r. został założony klub o aktualnie używanej nazwie – „STS „Olimpia”. Jego prezesem został Stanisław Szablewski. Po nieudanym turnieju w Częstochowie, gdzie zespół walczył o awans do II ligi - Mariusz Wójcik i Eryk Matuszak dostali szansę gry w pierwszoligowym „Stilonie” Gorzów. Okazało się że w Sulęcinie rodzą się siatkarskie talenty, i że tutejsi trenerzy wiedzą, jak z nimi pracować. W 1996 r. Szablewski zaczął trenować z 50-osobową grupa uczniów podstawówki.