O początkach, o celach na ten sezon, ale także o spojrzeniu na boisko z perspektywy… trenera – czyli rozmowa z kapitanem Olimpii Sulęcin – Adrianem Hunkiem
– Swoją przygodę z siatkówką rozpocząłeś w Gubinie, co Ciebie skłoniło do uprawiania tego sportu?
Tak naprawdę pierwszy raz na zajęcia siatkówki poszedłem w ósmej klasie szkoły podstawowej w moim rodzinnym mieście. Nie potrafiłem nic, a zobaczywszy poziom jaki reprezentują koledzy podczas zajęć siatkówki trochę mnie zdeprymował. Dwa tygodnie odbijałem o ścianę (jeżeli można to nazwać odbijaniem). Po kilku treningach zrezygnowałem, ponieważ nie mogłem sobie wyobrazić siebie wśród chłopaków tak dobrze grających. Po ukończeniu podstawówki w Krośnie Odrzańskim przeniosłem się do Gubina i tam uczęszczałem do liceum. Nie zamierzałem grać w siatkówkę, wybrałem to miasto ze względu na szkołę. Na trening siatkówki trafiłem przypadkiem. Podczas gry w piłkę nożną na boisku szkolnym, podszedł do mnie Pan, który był instruktorem nauki jazdy i zaproponował mi abym wybrał się na trening siatkówki w hali Szkoły Rolniczej. Poszedłem na trening juniorów młodszych, chłopaki trenowali od 5 klasy podstawówki więc nie muszę mówić co było dalej. Po 2 tygodniach znowu na boisku ten sam Pan powiedział mi, że jeśli jeszcze raz zobaczy mnie na boisku grającego w piłkę nożną, a nie w siatkówkę inaczej będzie ze mną rozmawiał. Miałem już 2 metry wzrostu i szkoda byłoby zmarnować takie warunki fizyczne. Zacząłem regularnie chodzić na treningi i szybko się uczyłem. Można powiedzieć, że wzrost pomagał mi na treningu, ale wiadomo, że bez opanowania podstawowej techniki w siatkówce wiele się nie osiągnie. Pod okiem trenera Tomka Lasoty oraz Ryszarda Zakrzewskiego stawiałem swoje pierwsze kroki w tym właśnie sporcie.
-Juniorskie Mistrzostwa Polski czy może gra w najwyższej klasie rozgrywkowej była przełomowym momentem w pańskiej karierze?
Bardzo dużo nauczyłem się przez lata spędzone w zespole juniorskim w Gubinie. Regularnie udawało nam się awansować do najlepszej ósemki w Mistrzostwach Polski. Jako zespół juniorski graliśmy także w 3 lidze. Grałem też w kadrze wojewódzkiej i tak naprawdę później ten zespół złożony z chłopaków pochodzących z różnych miast reprezentujący miasto Gubin miał szansę rywalizować na arenie ogólnopolskiej z takimi drużynami jak Wrocław, Warszawa, Olsztyn czy też Częstochowa. Duża ilość meczów była dla mnie bardzo ważna z tego względu, że dość późno zacząłem trenować. Podczas Mistrzostw Polski w Szczecinie mieliśmy trochę pecha, ponieważ już w drugim meczu nasz lider Daniel Mróz skręcił staw skokowy, co przekreśliło w pewnym stopniu nasze szanse na dobrą lokatę. Ostatecznie zajęliśmy 6 miejsce. Był to moment szczególny, ponieważ kończyłem szkołę i po zdanej maturze postanowiłem iść na studia. W Gorzowie Wielkopolskim była Wyższa Uczelnia oraz drużyna 1 ligowa i właśnie tam zacząłem przygodę z seniorską siatkówką. Trenerem był Waldemar Wspaniały, a drużyna miała w swoim składzie wielu doświadczonych zawodników, od których mogłem się uczyć. Od tego momentu zrozumiałem, że siatkówka może być czymś szczególnym w moim życiu.
-Zdobywałeś doświadczenie na Plusligowych parkietach w takich zespołach jak AZS Częstochowa czy MKS BANIMEX Będzin jak to wpłynęło na rozwój twojej gry?
Gra w AZS Częstochowa była dla mnie wyróżnieniem i był to dla mnie wyjątkowy czas. W pierwszy sezonie miałem okazję grać z zawodnikami i przeciwko siatkarzom z najlepszych drużyn w Polsce i nie tylko. Wraz z drużyną sięgnęliśmy po złote medale w Pucharze Challenge oraz mogłem zdobywać doświadczenia na parkietach Plusligowych. Każdą możliwą szansę na grę próbowałem wykorzystać jak najlepiej. W kolejnym sezonie szansy na grę miałem znacznie więcej i wraz ze Srećko Lisinac tworzyliśmy parę środkowych bloku w zespole AZS-u Częstochowa. Dużo mogłem nauczyć się od trenera Damiana Dacewicza, który również grał na pozycji środkowego. Najpierw był asystentem trenera (AZS-u Częstochowy), a później pierwszym trenerem pierwszoligowym MKS BANIMEX Będzin, z którym wywalczyliśmy awans do PlusLigi. Dwa lata spędzone w Będzinie to także zdobywanie doświadczenia w bardzo mocnym zespole pierwszoligowym oraz PlusLidze. Możliwości do gry były bardzo duże, więc i nauczyłem się sporo. Poziom treningów był bardzo wysoki, co pozwoliło mi podnosić swoje umiejętności. Po awansie do PlusLigi i trudnym okresie drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej w trakcie trwania sezonu do zespołu dołączył Włoch trener Roberto Santilli, mogłem dzięki niemu poznać inną myśl szkoleniową oraz mentalność gry w siatkówkę.
-W poprzednim sezonie broniłeś barw MKS-u Ślepska Suwałki dlaczego zdecydowałeś się na zmianę klubu?
Ostatnie 3 lata reprezentowałem barwy Ślepska Suwałki, gdzie pełniłem również funkcję kapitana. Bardzo dobrze wspominam każdy dzień i jestem zadowolony z tego co udało się nam osiągnąć przez te lata. Poznałem wielu fantastycznych ludzi oraz zobaczyłem miejsca, do których najprawdopodobniej nigdy bym nie trafił. Suwałki jako miejsce do życia jest bardzo przyjazne, jednak odległość jaką musiałem pokonać, aby spotkać się z rodziną była zbyt duża i ograniczała się do odwiedzin tylko w czasie świąt. Zapadła decyzja o powrocie w rodzinne strony i szukałem klubu bliżej domu. Pojawiło się kilka propozycji lepszych i gorszych, ale po rozmowach z trenerem Łukaszem Chajec doszliśmy do porozumienia, że w najbliższym sezonie będę bronił barw Olimpii Sulęcin.
-Dodatkowo pracujesz jako trener szkoląc młodzież, czy po zakończeniu kariery widzisz siebie na stanowisku trenera?
Praca z młodzieżą daje dużo satysfakcji i radości. Już w Suwałkach zadebiutowałem jako trener młodziczek, później kadetek, juniorek oraz prowadziłem zespół seniorek w 3 lidze. Zrobiłem kurs trenera PZPS w Warszawie, ponieważ widzę siebie za kilka lat w roli szkoleniowca. Na razie nie ma dla mnie znaczenia czy prowadzę zajęcia z 10 latkami czy 18 latkami. Uczę się, jestem otwarty i staram się rozwijać , bo nie ukrywam, że jest to duże wyzwanie, aby być dobrym trenerem. W Sulęcinie prowadzę zajęcia w Olimpia Kids, próbuje przekazać dla najmłodszych najważniejsze informację oraz stworzyć warunki do rywalizacji nie zapominając o dobrej zabawie. Próbuje zachęcać młodzież do uprawiania sportu, bo z doświadczenia wiem, że może to być fajna przygoda w życiu.
-Jaki cel na trwający już sezon?
W tym sezonie na pewno będziemy chcieli zając bezpieczną pozycję i spokojnie patrzeć w przyszłość. Mamy świadomość jak niewiele brakuje, i co musimy poprawić, aby realnie myśleć o 8 lokacie. W tym kierunku będziemy podążać. Nie tylko jest to nasz cel, bo każdy zespół walczy o to aby znaleźć się w fazie play-off, więc nie będzie łatwo. Cieszymy się z każdego zwycięstwa, bo to one pozwalają zbliżyć się nam do naszego celu. Rozwijamy się jako zespół, klub i to na pewno cieszy. Osobiście zależy mi na dalszym rozwoju, zdobywaniu wiedzy, umiejętności i doświadczenia.
Wywiad przeprowadziła Hanna Łukowska